UWAGA na przedszkole przy Krzemiennej
Monikop, jeżeli chcesz, mogę Ci z przyjemnością przekazać na priv telefon do Doroty, mamy Dawidka, która widziała to na własne oczy, a której wierzę - bo to moja dobra znajoma, która nie ma kompletnie żadnych podstaw aby mnie okłamywać. Zresztą wysyłam jej właśnie namiar na to forum, może bardziej plastycznie opisze tę sytuację niż ja. Poza tym mam pewność tego o czym piszę, bo znam moje dziecko i od wtorku ma totalne objawy zagrzybienia (tylko nie wiedziałam skąd to). We wtorek wieczorem to się prawie poryczałam, bo nie była w stanie ułożyć puzzli, które rozkminia bez problemu, jedyne co była w stanie zrobić, to uderzać jednym puzzlem o drugi z rozszerzonymi źrenicami i dosłownie obłędem w oczach. A od wtorku co noc regularnie budzi się 1-2 i przez trzy godziny dosłownie skacze po meblach. Wróciły zachowania, które ostatni raz widziałam w lipcu przed przejściem na dietę - np przystawia sobie dwa fotele, wchodzi na jeden, potem na drugi, dotyka firanki i schodzi i tak w kółko, póki się jej nie powstrzyma. Każdy, kto miał dziecko zagrzybione, a które przeszło na dietę i widzi porównanie, chyba wie o co mi chodzi. Czy to ma być zbieg okoliczności? Znajomej nie mówiłam o zachowaniach Ingi, po prostu zadzwoniła i opowiedziała mi tę sytuację. A to, że Tobie ani znajomym Tobie rodzicom nie przydarzyło się nic takiego, to chyba żaden dowód na to, że taka sytuacja jest niemożliwa, prawda? Koleżanka bardzo dokładnie mi ją opisała, zresztą została na tym balu z dzieciakami do końca, pilnując aby nic nie zjadły, a następnie zabrała syna i go wypisała z tej placówki.
Z dyrekcją rozmawiać będę jutro, ale wiem czego się spodziewać, bo dziś rozmowę miała moja koleżanka. I nikt nie zaprzeczał, że były słodycze i dzieciaki je jadły, więc Twoja linia obrony przedszkola nieco bierze w łeb, co? Po prostu padło stwierdzenie, że dieta nie leczy z autyzmu, więc nie ma problemu że dziecko coś zjadło. I tyle. Jak dla mnie samo to dyskwalifikuje rozmówcę do jakiejkolwiek sensowej konwersacji. I nie wiem, jak wysłuchiwanie takich tłumaczeń dyrekcji miałoby sprawić, że będę mieć większą pewność w tym, co piszę. Ja mam taką pewność, bo opieram się na relacji bezpośredniego świadka a poza tym mam potwierdzenie w postaci znacznego pogorszenia zachowania dziecka - a na tyle je znam, że wiem z czego ono wynika. A w zbiegi okoliczności nie wierzę.
I po swoim doświadczeniu autentycznie trochę zazdroszczę Ci takiej wiary, że terapeuci zwracają uwagę na dzieci przez 100% czasu w przedszkolu i zawsze mówią prawdę (w przeciwieństwo do nawiedzonych matek-wariatek od diety). Mam szczerą nadzieję, że nie przejedziesz się na takiej wierze jak ja i moja koleżanka.

PS Dla ciekawości - Twoje dziecko jest na diecie?


  PRZEJDŹ NA FORUM